Canon EOS R100 - test aparatu
9. Podsumowanie
Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność
Jak na przedstawiciela segmentu entry level, jakość wykonania obudowy EOS-a R100 pozostaje na całkiem niezłym poziomie. Testowany bezlusterkowiec ma identyczne wymiary jak model R50, a zatem mamy do czynienia z niewielkim aparatem pozostawionym uszczelnień, czy magnezowych elementów szkieletu.
Interfejs użytkownika jest typowy dla ostatnich aparatów Canona. Podział na zakładki jest przejrzysty i pozwala na sprawne przeglądanie zawartości. Plusem jest także obecność „Mojego menu”.
Wydajność akumulatora pozwalała nam na wykonanie ok. 350 zdjęć w plenerze, przy mieszanym wykorzystaniu wizjera i ekranu. Do ładowania akumulatora musimy użyć zewnętrznej ładowarki bowiem przez złącze USB-C (w dodatku w standardzie 2.0) energii nie da się uzupełniać.
R100 ma całkiem sensowny 3-calowy monitor o rozdzielczości 1.04 miliona punktów. Doskwierać mogą odbicia otoczenia, bowiem nie zastosowano żadnej warstwy antyrefleksyjnej. Niestety, LCD nie jest tak funkcjonalny jak choćby w R50 – brak mu interfejsu dotykowego, nie mamy także możliwości zmiany położenia. W R100 zastosowano typowo amatorski wizjer o rozdzielczości 2.36 miliona punktów i skromne powiększenie obrazu 0.59x. Daje on jedynie przeciętny komfort kadrowania, mamy bowiem wrażenie patrzenia przez „dziurkę od klucza”.
Wprawdzie mamy możliwość nagrywania filmów 4K, musimy się jednak liczyć z ograniczeniem kąta widzenia (crop 1.7x). Co więcej, nie skorzystamy z dobrodziejstw autofokusa Dual-Pixel – dostępna jest jedynie powolna i mało dokładna detekcja kontrastu. W Full HD natomiast nie mamy takich ograniczeń. Filmy możemy nagrywać w trybie automatycznym lub manualnym, dającym możliwość regulacji wszystkich parametrów ekspozycji (również w trakcie rejestracji). Przydałyby się jednak także tryby półautomatyczne, takie jak priorytet przysłony czy migawki.
Użytkowanie i ergonomia
Z racji niewielkiego rozmiaru, korpus R100 zapewnia skromną wygodę trzymania, jednak typową dla prostego, amatorskiego aparatu. Na plus zaliczymy z pewnością pokrycie uchwytu (a także fragmentów lewej, tylnej i dolnej ścianki) przyczepną, gumową okleiną.
Liczba przycisków nie imponuje, choć część z nich możemy przemapować. Użyteczna będzie także sekcja „Moje menu”, gdzie możemy zgromadzić najczęściej wykorzystywane opcje. Wspomnieć można także o standardowym dla tego segmentu braku dżojstika, czy drugiego pokrętła sterującego. Ewidentną wadą w naszym odczuciu pozostaje pozbawienie ekranu dotykowego interfejsu.
Tryb seryjny potraktowano po macoszemu, bowiem oferuje niski klatkaż (6.5 kl/s) i niewielką pojemność bufora. Zabrakło także kilku funkcji znanych np. z EOS-a R50: timera funkcji Bulb i interwałowego, czy bracketingu ostrości. Mamy za to sprawnie działający moduł Wi-Fi (wspierany przez Bluetooth), pozwalający zdalnie sterować aparatem i przesyłać wykonane zdjęcia na smartfon lub tablet.
Dzięki funkcji Dual Pixel, autofocus w R100 spisuje się dobrze, o ile mamy do czynienia z dość dobrze oświetlonymi scenami. Wykrywanie twarzy i oczu u ludzi jest skuteczne, zabrakło natomiast funkcji detekcji np. zwierząt i pojazdów. W teście studyjnym zauważyliśmy niestety spory rozstrzał trafień, łącznie ze zdjęciami źle zogniskowanymi.
Rozdzielczość
Osiągi sensora R100 stoją na dobrym poziomie, za co w sporej mierze odpowiada brak filtra antyaliasingowego. To nieco zaskakujący ruch Canona, bowiem najczęściej mamy do czynienia z filtrami niesymetrycznymi. JPEG-i – jak zwykle w aparatach systemowych Canon – nie są wyostrzane przy zerowym stopniu tego parametru.
Balans bieli
W świetle dziennym, fleszowym oraz przy lampach LED (5400K) zanotowaliśmy niskie błędy kolorów, co oczywiście cieszy. Żarówki tradycyjnie sprawiają kłopot automatyce w podstawowym ustawieniu. Po wybraniu wariantu „priorytet bieli”, błąd dC, a wraz z nim pomarańczowy zafarb, są w pewnym stopniu redukowane. Dopiero ustawienie „żarówka” lub 3000K niwelują istotnie widoczną dominantę. Jeśli chodzi o nasycenie, średnia odchyłka od parametru S wyniosła w teście nieco ponad 9%.
Jakość obrazu w JPEG
Na niskich nastawach ISO na jakość zdjęć nie można narzekać. Jest w nich bowiem sporo szczegółów, nawet pomimo tego, że przy zerowym stopniu wyostrzania wycinki mogą się wydawać trochę miękkie. Przy wyższych czułościach nie widać wprawdzie wyraźnego szumu (jest w pewnym stopniu usuwany automatycznie), ale widoczność detali spada. Nie polecamy przekraczać nastawy ISO 3200, w ostateczności 6400.
Proces odszumiania JPEG-ów można kontrolować w 4-stopniowej skali, a ponadto mamy opcję wieloklatkowej redukcji szumu. Trzeba przyznać, że zarówno w jednym jak i w drugim przypadku odszumianie daje niezłe efekty i nie powoduje dużej degradacji szczegółów obrazu.
W ramach urozmaicenia wyglądu zdjęć, w EOS-ie R100 znajdziemy kilka cyfrowych filtrów efektowych, choć w naszej ocenie nie są one szczególnie atrakcyjne.
Szumy i jakość obrazu w RAW
Odwzorowanie detali na zdjęciach RAW można śmiało ocenić pozytywnie, przynajmniej na niskich nastawach ISO. Po wejściu na wartości 1600-3200 cyfrowe zakłócenia widać wyraźnie, dlatego nie warto się posiłkować wyższymi nastawami niż 6400, a i to tylko w ostateczności. Wg pomiarów w Imateście dla ISO 6400 R100 ustępuje X-S20 o ok. 1 EV. Różnice względem OM-5 i A6700 są mniejsze i oscylują wokół 1/2 EV.
Analiza darków pokazała, że podobnie jak w wielu ostatnich modelach tego producenta, dla ISO 100 i 200 zastosowano niższy bias na poziomie ponad 512. Dla pozostałych czułości ma on wartość ok. 2000. Darki na najwyższych czułościach ukazują niestety niejednorodności grzania się sensora w formie pionowych pasów, a także ślady bandingu.
Zakres i dynamika tonalna
Dla ISO 100 liczba tonów sięga 315, a to daje 8.3-bitowy zapis danych. Wynik ten zapewnia wizualnie gładkie przejścia tonalne, bez widocznej posteryzacji. Identyczny wynik zarejestrowaliśmy w teście OM-1, natomiast w X-S20 – 7.9 bita.
Dynamika tonalna dla kryterium jakości obrazu SNR=10 przy ISO 100 wyniosła 8.6 EV. To niezły wynik, choć jak na 14-bitowy zapis danych mogłoby być lepiej. To samo dotyczy „niskiej” jakości, tj. SNR=1, gdzie aparat uzyskał 12.8 EV – sporo zatem brakuje do optymalnego wykorzystania 14-bitowego systemu zapisu.
Badanie zachowania fotodiod matrycy pokazało, że natywne czułości, przedstawione jako średnie wartości ze wszystkich grup senseli, są ok. 1 EV poniżej wartości nominalnych. Pojemność studni potencjałów dla bazowej czułości to ok. 52 ke–, natomiast punkt wzmocnienia jednostkowego wypada dla czułości 192 (czyli praktycznie dla nastawy aparatu ISO 400).
Ocena końcowa
W naszych testach z reguły nie krytykujemy zbytnio aparatów klasy entry level, czyli najtańszych i adresowanych do początkujących użytkowników. Przynależność do tego segmentu rządzi się swoimi prawami i nie ma co oczekiwać, by takie modele nas w jakimś sensie zachwycały. Z R100 sytuacja wygląda nieco inaczej z dwóch powodów. Tym razem mamy do czynienia z przysłowiowym „odgrzewanym kotletem”, bowiem pod względem specyfikacji, testowany EOS to niemal kropla w kroplę kopia EOS-a M50, zaprezentowanego w 2018 roku. Łącznie z procesorem obrazowym DIGIC 8, ograniczającym np. szybkość zdjęć seryjnych czy możliwości trybu filmowego. Jedyną rzeczą, którą udało się poprawić to funkcjonalność autofokusa: mamy więcej pól do wyboru i trochę lepszą czułość.
Drugi powód, to EOS R50. Poniżej wymieniamy kilka naszych zdaniem najważniejszych jego zalet względem R100:
- nowszy sensor (z funkcją czyszczenia matrycy) i procesor obrazowy,
- ”normalnie” dostępna migawka elektroniczna,
- wyraźnie lepszy tryb seryjny,
- funkcjonalny tryb filmowania,
- wykrywanie zwierząt i pojazdów przez autofokus,
- ładowanie aparatu przez port USB,
- ekran zamontowany na obrotowym przegubie i z dotykowym interfejsem.
Tym razem, z racji słabej reprezentacji w miarę nowych aparatów z segmentu entry level podarujemy sobie zestawienie cen modeli konkurencji.
Na koniec przedstawiamy najważniejsze zalety i wady Canona R100.
Zalety:
- dobra jakość obrazu do czułości ISO 3200-6400,
- świetne pokrycie kadru punktami AF,
- skuteczne wykrywanie twarzy i oka,
- dobrze działający pomiar światła,
- skuteczny balans bieli w większości przypadków,
- opcja automatycznego balansu bieli z priorytetem bieli w świetle żarowym,
- skala temperaturowa WB, nastawa własna,
- czytelne, funkcjonalne i rozbudowane menu,
- konfigurowalna zakładka „Moje Menu”,
- funkcjonalny tryb live view,
- możliwość programowania kilku przycisków,
- funkcja detekcji migotania, połączona z opcją wyzwalania migawki w optymalnym momencie,
- możliwość wykonywania zdjęć w formacie CRAW (Compact RAW),
- ogumowany uchwyt,
- elektroniczna poziomica,
- dobra komunikacja z wbudowanymi modułami Wi-Fi oraz Bluetooth,
- gniazdo HDMI (d), USB-C, zewnętrznego mikrofonu i wężyka spustowego.
Wady:
- brak możliwości zmiany położenia ekranu,
- brak interfejsu dotykowego ekranu,
- mało funkcjonalny tryb filmowania,
- zauważalny efekt rolling-shutter przy migawce elektronicznej,
- niewielkie powiększenie w wizjerze elektronicznym,
- słaba wydajność trybu seryjnego,
- prawdopodobne odszumianie JPEG-ów już od ISO 200 mimo wyłączonej opcji redukcji szumów,
- wyraźny błąd koloru dla standardowego trybu automatycznego balansu bieli przy świetle żarowym,
- brak timera funkcji Bulb i interwałowego, czy bracketingu ostrości.
- złącze USB w archaicznym standardzie 2.0, w dodatku bez możliwości ładowania aparatu tą drogą,
- brak systemu czyszczenia matrycy,
- brak stabilizacji matrycy,
- brak uszczelnień.