Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Moda na cyfrowe aparaty w stylu retro utrzymuje się już od dłuższego czasu. Nie ominęło to również Nikona, tyle że w przypadku tej firmy modele wzorowane na stare, analogowe konstrukcje nie są tak powszechne, jak np. w Fujifilm. Najbardziej rozpoznawalną konstrukcją tego typu była lustrzanka Nikon Df, zaprezentowana w listopadzie 2013 roku. Jak widać, minęło sporo czasu, zanim Nikon zdecydował się pokazać kolejny aparat w stylu retro, czyli model Zfc.
Zawiodą się jednak ci, którzy oczekiwali technologicznych nowości po zaledwie drugim modelu APS-C systemu Z – Zfc to po prostu znany nam bezlusterkowiec Z50 w nowej, wystylizowanej obudowie. Specyfikacje obu tych modeli dotyczące elektroniki są po prostu identyczne:
20.9-megapikselowa matryca CMOS, pracująca w zakresie czułości ISO 100–51200 (rozszerzalnego do ISO 204800),
autofocus oferujący 209 punktów fazy i kontrastu pokrywających około 90% kadru,
system wykrywania twarzy i oka fotografowanej osoby,
tryb zdjęć seryjnych 11 kl/s,
OLED-owy wizjer o rozdzielczości 2.36 miliona punktów i powiększeniu 0.68x (dla formatu 35 mm),
filmowanie w 4K (30/25 kl/s) i Full HD (120/100 kl/s),
slot kart pamięci SD (UHS-I),
łączność Wi-Fi oraz Bluetooth (SnapBridge).
Jedyny wyjątek stanowi główny ekran LCD – zachowano wprawdzie tę samą rozdzielczość (1.04 miliona punktów), zmniejszono natomiast przekątną z 3.2 do 3-cali.
Skoro różnice pomiędzy Zfc i Z50 sprowadzają się do obudowy, przyjrzyjmy się właśnie aspektom z nią związanym. Już na pierwszy rzut oka Zfc prezentuje się elegancko i z pewnością przypadnie do gustu amatorom stylizacji retro. Według przedstawicieli Nikona wygląd nowego bezlusterkowca był mocno inspirowany lustrzanką FM2, zaprezentowaną przez Japończyków w 1982 roku. Zfc na żywo robi nawet lepsze wrażenie niż na zdjęciach produktowych.
Szkielet wykonano z lekkich i wytrzymałych stopów magnezu, a obudowa została uszczelniona – czym wyróżnia się na tle Z50. Ogólnie aparat nie daje żadnych powodów do narzekań w kwestii jakości wykonania obudowy, czy spasowania poszczególnych jej elementów.
Projektanci zdecydowali się zostawić zupełnie płaski uchwyt - nie zastosowano bowiem ani rękojeści, ani nawet nakładki poprawiającej wygodę trzymania. By ją poprawić, trzeba dodatkowo nabyć uchwyt GR-1, pozbawiony elementów sterujących.
Najbardziej charakterystyczna pod względem stylu retro jest górna ścianka. Widoczne tu pokrętła są aluminiowe, a odpowiednie wartości zostały wygrawerowane, a nie wydrukowane. Konstruktorom nieobca była dbałość o miłe dla oka detale. Warto zwrócić uwagę na brak wbudowanego flesza.
Z lewej strony sanek lampy błyskowej mamy pokrętło czułości ISO. Jego przekręcenie wymaga wciśnięcia i przytrzymania guzika blokady leżącego pośrodku. U jego podstawy umieszczono przełącznik trybu pracy aparatu: M, A, S, P oraz AUTO.
Przechodząc na prawą stronę widzimy pokrętło czasów naświetlania wraz z okalającym je przełącznikiem trybu fotografowanie / filmowanie. Dalej na prawo mamy przycisk spustu migawki wraz z włącznikiem aparatu, guzik nagrywania filmów oraz pokrętło kompensacji ekspozycji. Ostatnim elementem wartym uwagi jest monochromatyczny ekranik. Jak widać, to konstrukcja wyjątkowo minimalistyczna, bowiem wyświetlana jest jedynie wartość przysłony i nic ponadto. Miłośnicy klasycznych aparatów chętnie by także zobaczyli gwint na wężyk w przycisku spustu migawki.
Zanim przejdziemy do tylnej ścianki, warto zwrócić uwagę na obsługę aparatu, a konkretnie wybór trybu pracy. Ustawienie na przełączniku np. trybu P sprawia, że pokrętła czasu i przysłony (na obiektywie) stają się nieaktywne. Podobnie z ISO – ustawienie w menu opcji Auto ISO dezaktywuje pierścień czułości. Możemy ustawiać na nich dowolne wartości i nie przynosi to żadnego efektu. Tym samym Nikon przyjął odmienną koncepcję obsługi za pomocą pokręteł niż np. Fujifilm. W aparatach serii X nie znajdziemy pokrętła trybów, zamiast tego na poszczególnych kółkach mamy pozycję A, oznaczającą automatyczne dostosowanie danego parametru.
Z kolej nastawa 1/3 STEP umożliwia w Zfc sterowanie wartością czasu naświetlania za pomocą kółka nastawczego.
Tylny panel wygląda nieco bardziej współcześnie. W lewym górnym rogu umieszczono przyciski wejścia do trybu przeglądania oraz kasowania zdjęć i filmów, jak również guzik przełączający widoczność obrazu na wyświetlaczu i w wizjerze. Po drugiej stronie wizjera mamy guzik AE-L / AF-L oraz tylne pokrętło nastawcze. Idąc dalej w dół natrafiamy na guzik i, służący do wyświetlania szybkiego menu oraz wybierak kierunkowy z przyciskiem OK pośrodku. Kolejne dwa guziki to obsługa lupy (lub powiększenia i pomniejszenia zdjęć w trybie przeglądania) oraz DISP i MENU.
Na przedniej ściance umieszczono jeszcze dwa elementy sterujące, oba z lewej strony bagnetu. To przednie pokrętło nastawcze oraz guzik programowalny.
Jeśli chodzi o porty komunikacyjne, to znajdziemy je na lewej krawędzi korpusu. Patrząc od góry mamy złącze HDMI (micro) i USB-C (3.2 Gen 1) oraz wejście mikrofonu (mini-jack 3.5 mm). Port USB pozwala nie tylko ładować baterię w aparacie, ale także zasilać urządzenie podczas pracy.
Klapka na spodzie korpusu skrywa komorę akumulatora (EN-EL25, tak samo jak w Z50) oraz slot kart SD.
Wśród detali nowego Nikona zwróciliśmy także uwagę na znacznik ułatwiający zamocowanie obiektywu. Musimy przyznać, że jest on bardzo subtelny i w pierwszej chwili łatwo go przegapić. Na poniższym zdjęciu znajduje się on centralnie w środku kadru.
Ekran, jak już pisaliśmy na początku, zmienił się tylko minimalnie względem Z50. Inny jest natomiast mechanizm wychylania. O ile w Z50 mogliśmy zmieniać położenie wyświetlacza w jednej płaszczyźnie, tak w Zfc już w dwóch. Tym samym mamy szersze możliwości regulacji, co zapewne spodoba się nie tylko osobom fotografującym, ale także filmującym.
Podsumowując, bardzo spodobał nam się nowy bezlusterkowiec Nikona. Mamy do czynienia ze zgrabnym połączeniem tego co nowe (elektronika z Z50) z tym co już prawie przeminęło (analogowe konstrukcje). Oczywiście uderzanie w sentymentalne tony nie jest niczym nowym i na rynku znajdziemy całkiem sporo aparatów tego typu. Widać, że Nikon szuka nowych rynków zbytu w sferze, w której nieźle zadomowiła się firma Fujifilm. Nie mamy rzecz jasna nic przeciwko temu, niemniej mamy nadzieję, że kolejny aparat systemu Nikon Z z matrycą APS-C zaoferuje nam coś więcej niż atrakcyjny wygląd.
Na koniec warto wspomnieć o cenie dzisiejszej nowości. Sam korpus ma kosztować 4500 zł, czyli ponad 1600 zł drożej od Nikona Z50. Również tańszy – ale o ok. 500 zł – jest Fujifilm X-S10. W tej kategorii można jeszcze wymienić Olympusa OM-D E-M5 Mark III, który kosztuje aktualnie ok. 350 zł taniej od Zfc.
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.